partyzantka partyzantka
918
BLOG

Jak się Kolenda-Zaleska z Ziemkiewiczem spotkała. O mediach.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 5

Wczoraj w ramach Uniwersytetu Otwartego UW odbyła się na Krakowskim Przedmieściu w gmachu Starej Biblioteki debata poświęcona mediom pt. Czy oni robią nas w konia, czyli kulisy kreowania tzw. opinii publicznej.Skład prelegentów widać na plakacie, cały plakat tutaj. Ludzi było mnóstwo, tak że przyszło nam oglądać transmisję z sali powyżej auli.

Jednymi z gości byli p. Kolenda - Zaleska oraz Rafał Ziemkiewicz. I teraz smaczek.

Otóż Ziemkiewicz odwołał się w pewnym momencie do afery Rywina. Do tego, że Michnik mówił, że Rywina nagrał, cała Warszawa (to ważne) o tym wiedziała przez kilka miesięcy i nikt o tym nie napisał.

Gdy p. Kasia dostała głos, nie omieszkała stwierdzić, że p. Ziemkiewicz ma obsesję na pukcie tejże afery, i, że skoro wszyscy o tym wiedzieli, dlaczego ON o tym nie napisał. Na co Ziemkiewicz odparował: bo ja jestem ze wsi.Sala się uśmiała, ale nia pani Kasia. Ona się obraziła. No bo jak to taki Ziemkiewicz może nawet nie z niej, ale do niej żartować. W końcu skonkludowała, że skoro o tym nie wiedział ( bo stwierdził, że gdyby wiedział to by napisał) to jego dziennikarstwo nie jest na najlepszym poziomie.

I się pani Kasia zdenerwowała, biedna. Grunt to mieć dystans do siebie.

A teraz trochę o moich odzuciach podebatowych. Otóż red. Gugała pokazywał, co było cenne, w jaki sposób napędzane są sztucznie w mediach problemy, które tak naprawdę dotyczą garstki ludzi. Tak było ze świńską  grypą, tak teraz jest z ogórkami z Hiszpanii. Ponadto red. Ziemkiewicz pokazał ów absurd na przykładzie walki z dopalaczami, gdzie powiedziano nam, że z ich powodu zmarło kilkanaście osób. Po świetnej walce premiera z problemem okazało się, że ci ludzie nie z powodu dopalaczy zmarli, a jeden 50letni pan dopalacza nigdy na oczy nie widział. O i tak. Te zgody z powodu tej grypy czy ogórków dotyczą naprawdę tysięcznej części procenta, a sprawa nadmuchiwana jest tak, jakbyśmy wszyscy mieli zaraz przez ogórki umrzeć. Wielka jest za to ilość zmarłych na serce, i to jest dla nas chyba bardziej niebezpieczne. Ale cóż, informacja o chorobach serca się nie sprzeda, za to o krwiożerczych ogórkach jak najbardziej.

Pozwolę nie zgodzić się jeszcze z red. Miecugowem, który postawił tezę, iż media są na tak niskim poziomie bo takie są oczekiwania i wymagania odbiorców. Bo najczęściej wyszukiwanym słowem w internecie jest "seks". Ludzie szukają przyjemności i oczekują, że media im ją dostarczą.

Taka teza moim zdaniem zakłada całkowity brak wpływu mediów na odbiorców. Jasne, że gdy spyta się przeciętnego Polaka to powie, że woli M jak Miłośćod Teatru Telewizji. Ale czy media nie powinny wychowywać choć trochę? Prawda jest taka, że ci szukający w telewizji czegoś więcej niż filmów sensacyjnych ociekających krwią i seksem mają utrudnione zadanie.

Czy media nie powinny ciągnąć człowieka w górę zamiast spadać razem z nim w dół? Przynajmniej te publiczne.

Może jestem utopistką.

P.S. Internet wciąż mi nie działa, także znów moja komentarzowa dyskusja może być utrudniona.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka