partyzantka partyzantka
2917
BLOG

Winni katastrofy: piloci oraz gen. Błasik.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 59

W raporcie nie pada żadne nazwisko, ale wnioski są oczywiste i narzucają się same. Skoro piloci korzystali ze złych wysokościomierzy, utwierdzani byli w błędnym położeniu przez Rosjan a za ich (złe) wyszkolenie odpowiadał 36 pułk specjalny transportu lotniczego podległy Zwierzchnikowi Sił Powietrznych odpowiedzialność wg komisji Millera jest jasna: winna jest załoga oraz gen. Błasik, plus jeszcze trochę kontrolerzy. Nikt tego otwarcie nie stwierdził, jasno nie powiedział.. Premier na konferencji prasowej tylko sugerował. Pytany o tę odpowiedzialność odesłał do raportu, bo w nim jest wszystko.

Pierwsze co mnie zastanowiło, to stwierdzenie o "wizualnym sprawdzeniu" sprawności poszczególnych części samolotu. Pięknie, nie ma to jak fachowe zbadanie wraku.

Jest parę spraw w raporcie, które mam nadzieję zakończą fałszywe wersje pojawiające się nieustannie w mediach, mianowicie o naciskach na pilotów, i tym, że załoga nie chciała jednak lądować, że wieża w Smoleńsku podawała pilotom błędne komendy (oczywiście TVNowscy eksperci upierają się, że to nie są "komendy" a "informacje"). Powstaje zatem pytanie dlaczego piloci kierowali się fałszywymi danymi? Przytoczę tutaj wpis z tweetera K.Wyszkowskiego. Pisze on tak: Smoleńsk podawał pilotom fałszywe informacje o wysokości, osi wobec pasa i odległości. Zgadzał się z nimi tylko wysokościomierz radiowy. Dlatego piloci uznali, że wysokościomierze baryczne podają błedne wyniki. Wniosek wydaje się dość logiczny..

Stwierdzono brak materiałów wybuchowych lub innego rodzaju broni - wykluczono jednoznacznie możliwość zamachu. Premier się cieszy, bo wykluczono skrajne teorie, które wg niego były "groźne". A ja myślałam, że w takich sytuacjach podejrzenie zamachu jest pierwszym, które przychodzi służbom na myśl.. I że podstawowym zadaniem jest poważne zajęcie się taką możliwością.

Wg komisji Millera samolot nie mógł odejść na autopilocie z powodu braku ILS na lotnisku. Jak twierdzi poseł Macierewicz, na stronie 222 raportu ministra SWiA udowadnia się, że jednak to odejście na autopilocie jest możliwe. Wg komisji jednak piloci o tym nie wiedzieli. Ciekawe na jakiej podstawie minister tak twierdzi. A jeśli wiedzieli? To co się stało, że nie "uchod" nie zadziałał?

Był cały szereg zaniedbań związany z organizacją lotu, tego z 7 kwietnia także. Nie wpłynęły one wg komisji Millera na zaistnienie katastrofy. Nawet jeśli rzeczywiście bezpośredniego wpływu nie miały, to jednak zaistniały. I dobrze by było wyciągnąć konsekwencje w sytuacjach, w których prawo (np. lotu o statusie HEAD jest łamane).

Suchej nitki nie zostawiono na 36 pułku. Załoga nie miała poność ważnych dopuszczeń do lotu, szkolenie było katastrofalne, poziom pilotów zagrażał bezpieczeństwu. Ale nie myślcie państwo, że świeżo dymisjonowany Bogdan Klich jest winien, nie nie. To już prędzej gen. Błasik, przecież on już się nie obroni..

Ponieważ Rosjanie zobowiązali się do przygotowania lotniska, polska strona nie musiała go sprawdzić. Co z tego, że to lotnisko od dwóch lat było zamknięte a na pokładzie samolotu nie było wymaganego lidera, bez którego teoretycznie samolot nie miał prawa wlecieć do Federacji Rosyjskiej..

Drzewa przy lotnisku były za wysokie, ale nie te, o które zachaczył samolot i przez które się rozbił. Sławna brzoza miała wysokość dopuszczalną. Co ciekawe, samolot zniżając się zachaczał wcześniej o inne drzewa, które jednak wpływu na samolot nie miały.

Wszelkie decyzje pilotów były samodzielne, nie poddawano im żadnym naciskom (ale spokojnie, TVN wciąż forsuje tę tezę). Piloci mogli próbnie podejśc do lądowania (tzn. zniżyć się do pewnej wysokości), to nie stanowiło zagrożenia. Mieli zamiar odejść w autopilocie, ale nie mieli możliwości, z powodu.. błędów w wyszkoleniu.

Minister Klich udowadniał, że 7 i 10 kwietnia wszystko odbywało się tak samo, zaistniała tylko jedna różnica, mianowicie: pogoda. To, że 10 kwietnia lądował tam Putin i leciał Tusk oczywiście nie ma żadnego znaczenia. Wszystko było w jak najlepszym porządku.

Wg gen. Anodiny zamrożenie pracy głównego komputera pokładowego nastąpiło 15 (względnie 18) m. nad ziemią. Nasza komisja twierdziła, że stało się to w momencie uderzenia w ziemię. Jak to pogodzić?

Brak wszystkich niezbędnych dowodów nie sprawia, że raport komisji jest mniej wartościowy. Gdzież by. Premier twierdzi, że JEŚLI pojawią się nowe dowody, komisja wznowi pracę. Jeśli.. A jeśli się nie pojawią, to jej nie wznowi, rozumiem. A jeśli one istnieją, ale się nie pojawią to znaczy, że nie dowiemy się prawdy?

Lot nagle okazał się wojskowy, mimo wcześniejszych stwierdzeń min. Millera o jego statusie cywilnym.

Rosjanie nie są w stanie pojąć jak wpływu na pilotów może nie mieć obecność w kabinie ich przełożonego. Nie dziwne, że Rosjanie nie mogą tego pojąć. W Rosji jednak standardy są zgoła odmienne... O tę presję nie omieszkali wypytywać dziennikarze TVN wtórujący rosyjskiej narracji. Ich pytania niekiedy były tak durne, że aż wstyd mi było, że nie rozumieją. Nie dało rady niczego zwalić na prezydenta. Tyle dobrego chociaż.

Niezwykle ciekawa jest sprawa zniknięcia nagrania z wieży. Najpierw były, przekazano je prokuraturze, nagle gdzieś wsiąkły, zapis się nie nagrał.A ciekawe byłoby zobaczyć co też kontrolerzy widzieli na swoich urządzeniach.

Słuszne są wnioski C.Gmyza, który stwierdził, że należy postawić zarzuty rosyjskim kontrolerom. Wniosek oczywiście nie zostanie uwzględniony, bo państwo rosyjskie swoich obywateli nie wydaje.. ale nie można zostawić tego w taki sposób.

Dla rządu, obawiam się, ów raport zakończył sprawę Smoleńska. Nikt za katastrofę nie jest odpowiedzialny(niech was nie zmyli dymisja Klicha! on winny nie jest).

Zdumiało mnie stwierdzenie premiera odnoście opozycji, że w Polsce nie mówimy jednym głosem w sprawie tragedii. W Rosji jest inaczej (sic!). Nie wiem czy to znaczy, że powinniśmy dążyć do rosyjskich standardów ale jeśli tak, to chyba nie dzieje się najlepiej..

Tusk wezwał do zaprzestania ścigania siebie nawzajem, zaprzestania ścigania winnych.

Czyli jak zwykle: w Polsce NIKT za NIC nie odpowiada. Nie ma winnych nawet wtedy, gdy giną ludzie.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka