partyzantka partyzantka
2800
BLOG

Źle gdy Prezes milczy, jeszcze gorzej gdy mówi.

partyzantka partyzantka Polityka Obserwuj notkę 49

Wczoraj na twitterze przetoczyła się wielka dyskusja na temat słów Jarosława Kaczyńskiego wypowiedzianych na jego ostatniej konferencji prasowej. Słowa dotyczyły EURO. Przytoczę je w całości, żebym nie została posądzona o jakąkolwiek manipulację. Otóż prezes powiedział tak:

Cieszę się, że Euro się odbyło. Z polskiego punktu widzenia trzeba już mówić w czasie przeszłym. To był nasz pomysł i myśmy ro forsowali. To, że się odbyło, to jest dobre. W związku z Euro, i na to żeśmy liczyli, miał być skok cywilizacyjny. Skończyło się kompletną klęską. Przypomnę: wrzesień 2007 rząd PiS miał plan zbudowania 3200 km dróg szybkiego ruchu i autostrad przed Euro. Przełom 2007/2008, oświadczenia pana Tuska, czy pana Grabarczyka w tej chwili nie pamiętam "tylko tchórzliwi politycy mogli takie plany snuć" i ogłosili 4000 km. Już po pół roku przepływ wstrzemięźliwości ogłoszenie planu na wszystko 3000 km. Przełom 2010/2011 to dalszy wzrost wstrzemięźliwości - 1700 km. Wykonanie, licząc odcinki tymczasowo oddane - 600 km.Trudno powiedzieć, że jest to coś innego jak kompletna, kompromitująca klęska.

Tylko osoba pozbawiona rozumu bądź krzty dobrej woli może te słowa zinterpretować inaczej niż zamierzył autor - jeśli oczywiście bierze pod uwagę caly kontekst wypowiedzi. Tak, kontekst jest kluczowy i oderwanie zdań o "klęsce rządu" i przyporządkowanie ich do zdania o organizacji Euro jest zwykłą, chamską manipulacją nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością i sensem wypowiedzi.Słuszne wydaje się więc oburzenie odnośnie do utożsamiania drogowej klęski Euro z organizacją całej imprezy. Zwłaszcza, że prezes na początku stwierdza wyraźnie, że cieszy się, że odbyło się ono u nas. Za klęskę więc uważa niespełnione zapowiedzi rządu odnośnie do obiecanych dróg i autostrad, nic ponadto. A przynajmniej tego nie formułuje.

Ale czy powinniśmy się dziwić? Portal wpolityce.pl robi z tej wypowiedzi taki tytuł: Kaczyński: dobrze, że Euro było, ale skończyło się kompletną klęską. 

W czym tkwi więc problem?

Pozbawionych kontekstu 6 pierwszych zdań nie daje nam wiedzy o czym mowa. Niby dobrze, że Euro się odbyło, dobrze, bo PiS je wywalczył, ale okazało się klęską. Mówiąc to prezes ma na myśli skok cywilizacyjny, który miał mu towarzyszyć. Proste rozumowanie, teoretycznie. Ale jak widać po wczorajszym zamieszaniu możliwe do zmanipulowania i odwróconia jego sensu.

Wiemy, że wszelkie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego są na świeczniku i że wykorzystane z nich będzie wszystko, co może posłużyć do ataku na niego. Tak jest - możemy się obrażać bądź nie zgadzać, ale to niczego nie zmieni, tak się dziej Czy nie warto byłoby jednak unikać podstawiania się? Po co ułatwiać "dziennikarzom" robotę? Oni doskonale poradzą sobie i bez tego. Żeby była jasność - ja się na to nie godzę i żal mi patrzeć na zanik rzetelności dziennikarskiej, jednak poza nazywaniem rzeczy po imieniu, opisywaniem ich - nie mam na nie wpływu.

Proponowałabym po pierwsze złagodzenie języka - unikanie radykalnych określeń. Np. zbitek słów "kompletna, kompromitująca klęska" jest twardym stwierdzeniem. Nie mówię, że nieprawdziwym, broń Boże. Sama bym lepiej tego nie ujęła. Takie postawienie sprawy nastręcza jednak problemów zławsza w połączeniu z problemem kolejnym. Otóż stwierdzenie o owej "klęsce" pojawia się w oddzielnym zdaniu, tak że łatwo jest je wyciąć w całości i wykorzystać jako cytat - w zupełnie innym kontekście. Gdyby na przykład powiedzieć, że "działania rządu dotyczące przygotowania dróg na Euro okazały się kompletną, kompromitującą klęską" - o, tu już trudniej pokusić się o manipulację. Wiadomo czego dotyczy zdanie i do czego się klęska odnosi. Nie ma wątpliwości przy cytowaniu. I jeszcze jedno pytanie - czy prezes jako ten, którego wypowiedzi są najbardziej obserwowane, nie może do tych najostrzejszych powołać kogoś innego niż siebie? Wtedy jego wizerunkowi mniej by szkodziło, byłby łagodniejszy, bardziej stonowany. Może warto pokusić się o przekaz pozytywny.

Wiem, czepiam się, wypowiedź nie jest kontrowersyjna, została po prostu zmanipulowana. Poza tym konferencja to konferencja, nie da się przygotować do wszystkiego idealnie i przewidzieć, co wbrew twojej intecji zrobią z tego media i jak wykorzystają proste zdanie. W tym wypadku jestem skłonna się zgodzić, faktycznie Jarosław Kaczyński miał niewielki wpływ na to co się z jego słowami potem stało. Jednak czy tak jest zawsze? Obawiam się, że często jednak prezes pierwszorzędnie pod podobne manipulacje czy po prostu czepialstwo się podkłada. I tu tkwi problem.

Druga rzecz, która w tym kontekście wydaje mi się ważna a nie dotyczy już stricte prezesa to niezwykła obrona "jego osoby" (celowe) przez dziennikarzy nazywających się niezależnymi. Tak, należy ukazywać manipulację i ją potępiać i się na nią niegodzić. Pod warunkiem jednak, że zauważa się to, co jest rzeczywistą wpadką. A Jarosław Kaczyński podobne miewa i trudno temu zaprzeczyć. Nie można traktować wszystkiego jako bezpodstawny atak na niego i zawsze i wszędzie przy każdej okazji go bronić. W takim zachowaniu nie ma obiektywizmu a mam wrażenie, że niektórzy dziennikarze czy wręcz środowiska dziennikarskie traktują Jarosława Kaczyńskiego albo jako wiecznie poszkodowanego nie z jego winy i bronią go z tego powodu nieustannie bądz jako tego, który ma zawsze rację i jego słowa (czyt. wpadki) są uzasadnione.

Obrona w sytuacjach uzasadnionych jest konieczna, ale krytyka w sytuacjach uzasadnionych także. Na tym polega obiektywizm i na tym polega sławetna niezależność. Gdy zapomnimy o drugim elemencie pierwszy traci swoją wartość.

Nie jest normalne, że po każdej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego trzeba go bronić. I wina nie leży tylko i wyłącznie po stronie nieprzychylnych mu mediów. Problemem jest nie to, że się Kaczyńskiego krytykuje ale to, że nie krytykuje się Tuska i rządu. Że proporcje są supełnie chore, odwrócone. Jednak uczciwość i rozsądek nakazuje obiektywizm w stosunku do wszystkich.

Zdaję sobie sprawę z tego, że to traktowanie polityków przez dziennikarzy jest często niesprawiedliwe - jedni mogą pozwolić sobie na więcej, inni muszą ważyć każdy przecinek. Trzeba przeciw temu protestować i domagać się tych samych zasad wobec wszystkich - jednak trzeba się także nauczyć do tego dostosować. Jeśli chce się osiągnąć cel nie ma wyjścia.

partyzantka
O mnie partyzantka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka